Advertisement
Menu
/ as.com

Galliani: Spotkanie z Di Stéfano było bardziej poruszające niż pięć Pucharów Europy

Adriano Galliani jest żywą legendą włoskiego futbolu. Od 1986 do 2017 roku był dyrektorem generalnym i wiceprezesem Milanu, razem z którym aż pięciokrotnie wygrywał Puchar Europy. Obecnie piastuje stanowisko dyrektora generalnego w trzecioligowym AC Monza. Mimo swoich 75 lat o futbolu w dalszym ciągu mówi z wielką pasją, a gdy wspomina Alfredo Di Stéfano, z trudem powstrzymuje łzy. Poniżej przedstawiamy zapis wywiadu, jakiego Galliani udzielił dla dziennika AS.

Foto: Galliani: Spotkanie z Di Stéfano było bardziej poruszające niż pięć Pucharów Europy
Fot. Getty Images

Jak radzi pan sobie w tych dramatycznych dla Włoch i Hiszpanii czasach?
Jest bardzo ciężko. Kocham Hiszpanię. Każde lato spędzam na Ibizie i obawiam się, że w tym roku nie będzie to możliwe. Amadeo Salvo [prezes UD Ibiza – przyp. red.] chciał mnie zatrudnić w klubie w roli wiceprezesa i gdyby nie Monza, to może bym do niego dołączył. Jestem zakochany w tym kraju już od lat 60. Chce mi się płakać, gdy dowiaduję się o tych wszystkich zmarłych. Ale niebawem wyjdziemy z tej tragedii. Będziemy silniejsi.

Niedawno mówił pan, że ten sezon trzeba dograć za wszelką cenę.
Jestem przeciwko całkowitemu zakończeniu rozgrywek. Taka decyzja byłaby dla wszystkich klubów dramatem pod względem ekonomicznym. Nawet dla tego największego klubu, jakim jest Real Madryt.

Jakie jest rozwiązanie?
Myślę, że dosyć proste – rozgrywki trzeba dokończyć przed 31 grudnia, a dwa kolejne sezony rozgrywać w latach naturalnych 2021 i 2022. Tym samym wykorzystamy fakt, że najbliższy mundial odbędzie się w zimie. Nie ma pośpiechu w powrocie na boiska – trzeba po prostu rozegrać te wszystkie poprzekładane mecze.

Pańska Monza jest solidnym klubem – w pewnym momencie mówiło się nawet o transferze Ibrahimovicia...
Tak, myśleliśmy o tym zanim to wszystko się zaczęło. Monza to solidny klub – w 100% należy do grupy Fininvest, której właścicielem jest Silvio Berlusconi. Naszym celem jest doprowadzenie tej drużyny do Serie A, w której nigdy nie grała. Ja urodziłem się w tym mieście, od dziecka byłem fanem tego klubu... Ale nigdy nie ukrywałem, że moim drugim europejskim klubem po Milanie, w którym najbardziej się rozwinąłem, jest Real Madryt.

Jakie ma pan relacje z Realem Madryt?
Bardzo długotrwałe. Pamiętam Real Madryt z dawnych lat, z Gento, Di Stéfano... Gdy na spotkaniach przedmeczowych miałem okazje spotykać się z Don Alfredo, to za każdym razem byłem poruszony. Jednak największe emocje towarzyszyły mi na gali zorganizowanej z okazji 50-lecia UEFA – wyróżnienie za największą liczbę zdobytych Pucharów Europy otrzymali Milan i Real Madryt. Na scenę wchodziłem razem z Di Stéfano, któremu ciężko już było chodzić. Gdy chwycił mnie za ramię, to się rozpłakałem. Przypomniałem sobie, jak byłem chłopakiem z Monzy i oglądałem jego mecze... Nigdy bym nie uwierzył w to, że pewnego dnia on, bóg futbolu, oprze się o moje ramię. To była jedna z najbardziej poruszających chwil w całej mojej karierze. Nawet bardziej niż pięć triumfów w Lidze Mistrzów.

Naprawdę?
Tak, nie mam wątpliwości. Towarzyszenie tamtego wieczora Di Stéfano było najpiękniejszą chwilą w moim piłkarskim życiu. Mam również wiele wspomnień z Florentino Pérezem – moim przyjacielem, profesjonalistą i niesamowitym człowiekiem. Pamiętam, że w 2002 roku byłem w Madrycie i zorganizował mi przyjęcie niespodziankę z okazji moich urodzin, które mam 30 lipca. W 2015 roku po meczu towarzyskim zrobił powtórkę – czekał na mnie z tortem.

Które negocjacje z Realem Madryt zostawiły w panu największy ślad?
Były dwa takie przypadki. Tym pierwszym była sprzedaż Kaki w 2009 roku. Byłem wściekły, ponieważ nie chciałem tego, za wszelką cenę chciałem uniknąć złożenia tego podpisu. Chciałem nawet uciec do Brazylii, aby zyskać na czasie. Florentino powiedział mi wtedy: „Rób, co chcesz”. Ostatecznie ustąpiłem. Najbardziej jednak żałuję tego, co się stało z Fernando Redondo.

Niesamowity piłkarz, który we Włoszech nie mógł pokazać swoich możliwości.
W 2000 roku był najlepszym zawodnikiem Ligi Mistrzów. Miałem bzika na jego punkcie. Byłem przekonany, że domykam jedną z najlepszych operacji w moim życiu. Przeszedł tutaj, doznał kontuzji i nigdy nie mógł pokazać swojego cudownego talentu. To moje największe rozczarowanie w karierze – fakt, że nie mogłem go podziwiać w Milanie. To był niesamowity piłkarz i człowiek. W czasie rehabilitacji chciał nawet zrezygnować z pensji.

Kaká również nie zachwycił w Realu Madryt.
Masz rację, ale nie potrafię ci tego wytłumaczyć. To są zagadki tego sportu. Berlusconi zawsze powtarza jedną rzecz – futbol jest jak religia, są tajemnice radosne i tajemnice bolesne. Ale między innymi dlatego tak kochamy tę dyscyplinę.

La Décima zdobyta przez pańskiego przyjaciela, Carlo Ancelottiego, była triumfem Realu Madryt, który najbardziej pan świętował?
Tak, bez wątpienia. Rozmawiałem z Carlo po meczu i powiedziałem mu, że miał szczęście z tą bramką Sergio Ramosa. Odpowiedział mi: „Nie gadaj, było jeszcze dużo czasu: około 50 sekund”. Śmialiśmy się z tego. Ale tamtej nocy również współczułem kibicom Atlético, które zawsze wspieram. Miguel Ángel Gil jest kolejnym wielkim przyjacielem. Był nim też jego ojciec.

Może za kilka lat Monza będzie miała okazję sprawić niespodziankę na Santiago Bernabéu...
Nie, nie chcę nawet tego mówić w żartach. (Śmiech). Jesteśmy malutkim miastem. Real Madryt jest czymś nieosiągalnym.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!